niedziela, 8 stycznia 2012

Niedziela z filmem #3 / "To właśnie miłość"


czas trwania: 2 godz. 15 min.
gatunek: Komedia Rom.
premiera: 21 listopada 2003 (Polska)  
7 września 2003 (Świat)
reżyseria: Richard Curtis     
scenariusz: Richard Curtis



Nie jestem fanką takich filmów. Wiele komedii romantycznych, które zalewają co roku kina sprawiają, że coraz trudniej oddzielić jest te perełki od zwykłych filmów niezapadających w pamięć. Na ten trafiłam zupełnie przypadkiem przeglądając bloga Kasi Tusk. Wie, że to brzmi zabawnie, ale jakoś na niego wpadłam z czystej ciekawości. Kilkakrotnie obraz ten leciał w telewizji i przewijała się wśród wypowiedzi moich znajomych na temat ulubieńców świątecznych. Zdobyłam go i postanowiłam obejrzeć, choć świąteczna atmosfera już powoli odchodzi.



Całość jest zlepkiem historii o różnych ludziach żyjących w Londynie. Życie i miłość mieszkańców przeplata się i kumuluję w Wigilię Bożego Narodzenia. Mamy tutaj premiera, który zakochuję się pracownicy, młodego chłopaczka, który bez pamięci wielbi najpiękniejszą dziewczynę w szkole, świeżego wdowca i ojczyma próbującego pogodzić się ze śmiercią i wychowywaniem obcego dziecka. Pojawia się też pisarz, który po zdradzie przenosi się do domku nad jeziorem, aby zakochać się w portugalskiej pomocnicy oraz małżeństwo, które próbuję skleić w całość coś co się sypię. 

Byłam zaskoczona całością, która pięknie razem zagrała. Przeplatające historie sprawiały, że nie było czuć zbyt obsesyjnego lukru. Zaobserwować można też było miłość nie tylko między kobietą i mężczyzną za co cenie takie filmy. Nowe spojrzenie na takie uczucie. Święta przeplatały się w tle, ale ciężko powiedzieć, że to film świąteczny. Jednak delikatny klimat palących się lampek i atmosfery pięknie się tutaj wpasował. Reżyser bardzo sprytnie zaskakiwał nas sytuacją dziejącą się na ekranie, bo na przemian można się było śmiać i płakać. Ja kilkakrotnie się wzruszyłam, ale nie było tu z pewnością nic patetycznego. 

Obsada aktorska była bardzo dobra, a gra aktorska stała na wysokim poziomie. Czego jednak spodziewać się to takich osobistościach jak chociażby moja ulubiona Keira Knightley, boski Hugh Grant, milutki Colin Firth oraz genialny Alan Rickman. Muszę przyznać, że całość tej mieszanki pięknie się zgrała.

Podobało mi się to, że wszyscy się znali i mieli jakieś powiązania. Interesująco było się dowiadywać, że ten ktoś to brat tamtego kogoś, a tamta dziewczyna to przecież córka tego faceta. Podoba mi się takie manipulowanie fabułą i bohaterami.


Podsumowując to bardzo sympatyczny film, który jest wart uwagi. Z pewnością fajnie oddziałuję w Święta oraz wpasowuje się w tą atmosferę. Pokazuję też, że miłość jest wszędzie wokół nas i wystarczy się rozejrzeć. Niesie pozytywne przesłanie. Od teraz na pewno to będzie taki mój świąteczny ulubieniec i obejrzę go w kolejne Święta Bożego Narodzenia. Ścieżka dźwiękowa również idealnie tutaj pasuję i pozwala się rozmarzyć.








7 komentarzy:

  1. też zaglądam na blog Kasi i mi ona również zrobiła chętkę na ten film, ale do tej pory nie miałam się kiedy za niego zabrać. w najbliższy weekend muszę jakoś wygospodarować te dwie godzinki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze jest przeczytać, że ten film jest wart obejrzenia, bo właśnie czeka na mnie gdzieś na dysku w nadziei, że w końcu wezmę się za niego ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię ten film, co roku go oglądam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany, uwielbiam ten film! Można się przy nim pośmiać i płakać w najlepsze. Czasem jest romantycznie, kiedy indziej zabawnie... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co roku w Wigilię go oglądam, świąteczna klasyka ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ponieważ widzę, że recenzujesz filmy, zapraszam cię do nowego wyzwania filmowego. Więcej znajdziesz tu:

    ogladacpopolsku.blogspot.com

    Pozdrawiam ciepło - Karolka

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham ten film, za każdym razem jak leci w tv ogladam go i za każdym razem jestem zauroczona:D

    OdpowiedzUsuń